Wiemy kim jest bohater, który uratował 66-latkę

Na co dzień mieszka i pracuje w Świnoujściu. W piątek skontaktował się z naszą redakcją. Woli pozostać anonimowy, bo nie uważa, aby zrobił coś wyjątkowego. – Każdy na moim miejscu zachowałby się tak samo – mówi.

Jednak to nieprawda, bo gdy 66-letnia kobieta nagle osunęła się na ziemię, tylko on ruszył na pomoc. Kobieta nie oddychała, a serce zatrzymało się. Jej twarz siniała w oczach. Bez zastanowienia rozpoczął akcję reanimacyjną do czasu przyjazdu ratowników medycznych. Według lekarzy, to właśnie jemu kobieta zawdzięcza życie.

– To normalny odruch. Potrzebowała pomocy, a ja potrafiłem jej udzielić – mówi w rozmowie telefonicznej z naszym reporterem. – Chciałbym pozostać anonimowy. Powiem tylko, że cieszę się, że pani Wanda wraca do zdrowia – dodaje.

Mężczyzna, który uratował życie kuracjuszce na co dzień pracuje w Straży Granicznej. Jest majorem. Jego przełożeni są dumni z postawy strażnika. Rodzina skontaktowała się już z mężczyzną. W najbliższych dniach strażnik zamierza odwiedzić panią Wandę w szpitalu.

Jeszcze 24 godziny temu, było jedynie wiadomo, że był ubrany w jeansy i niebieską koszulkę. Ratownicy medyczni, którzy przejęli reanimację nie zdążyli nawet zapisać jego danych. Odszedł tak szybko jak się pojawił. Rodzina za pośrednictwem naszej redakcji postanowiła znaleźć mężczyznę i podziękować mu osobiście. Udało się!

Przypomnijmy, pani Wanda w sobotnie popołudnie wyszła z promu i śpieszyła się ze znajomymi do sanatorium. Chciała jeszcze wejść do supermarketu po pomidory. Nie zdążyła, bo na ulicy Chrobrego osunęła się na ziemię. Straciła oddech, a serce przestało bić. Twarz nagle zrobiła się sina. Od śmierci dzieliły ją minuty. Wtedy na miejscu znalazł się bohater, który natychmiast przystąpił do ratowania życia.

Dziękujemy. Jest Pan Wielkim Człowiekiem!