Lokalne

Lek na jesienną chandrę cz. II

Opublikowano

w dniu

Coraz ciemniej i zimniej za oknem! Jesienna pora zapanowała w Świnoujściu, a mieszkańcy naszego miasta zastanawiają się jak poradzić sobie z ponurym nastrojem spowodowanym zmianą pór roku. Najlepszym rozwiązaniem jest wyjść z domu i wraz z przyjaciółmi napić się ciepłej herbaty z cytryną w jednej z przytulnych kawiarni. Efekt murowany, szczególnie, że już niegdyś sprawdzony!

W dzisiejszym numerze Kronik Portowych kontynuujemy temat świnoujskich lokali, w których dawni mieszkańcy naszego pięknego miasta spędzali wieczory walcząc z jesienną chandrą.

Wojsko jeść i pić musi!

Oprócz rzesz turystów odwiedzających nasze miasto w okresie wakacyjnym oraz miejscowych ważną częścią klienteli wszelkich lokali gastronomicznych było wojsko. W latach trzydziestych XX wieku Świnoujście przekształcone zostało w bardzo ważny port nazistowskiej Marynarki Wojennej. Ilość żołnierzy stacjonujących w porcie Kriegsmarine zwiększyła się, a co za tym idzie kawiarnie i pijalnie piwa zyskały nowych klientów. Wartościowych klientów… Wielu z nas wie jak wygląda życie w wojsku- jak nie z autopsji to z opowiadań. Dużo stresu, rozrywek mało, a jedzenie zazwyczaj podłe. Dlatego też wielu z młodych chłopców służących porcie wojennym Swinemünde marzyła tylko aby dostać choćby parugodzinną przepustkę i wyrwać się do miasta.

Wnętrze winiarni Paula Eggebrechta „Blaue Ecke”

A gdy już do tego doszło… Żołd niemieckich marynarzy był strasznie niski i nie ma się co dziwić, że te „żołnierskie kieszonkowe” w błyskawicznym tempie wydawane były w lokalnych knajpach. Jedną z nich była winiarnia niejakiego Paula Eggebrechta mieszcząca się na ulicy Großer Markt 14 (dzisiejszy Plac Słowiański). Był to niewielki, lecz uroczy lokal wypełniony drewnianymi stolikami dla czterech osób. Oprócz samego wina serwowano tam również piwo, a nawet mocniejsze trunki, na które chłopaki z miejscowego garnizonu wydawali swe ostatnie grosze. A gdzie w takim razie uczęszczała kadra oficerska? Oprócz garnizonowych kantyn oficerskich, żołnierze zawodowi często odwiedzali popularną kawiarnię Parade Cafe, mieszczącą się na dzisiejszym Placu Rybaka, z ogródka której można było podziwiać okręty wojenne manewrujące po kanale portowym. Był to idealny widok dla każdego miłośnika Marynarki i przepysznej aromatycznej kawy!

Po wojnie

Świnoujście odkąd stało się kurortem turystycznym było wypełnione przeróżnymi kawiarniami, restauracjami etc. Zmiana nastąpiła wraz z eskalacja II Wojny Światowej. Turystyka z początku zamarła, aby zaniknąć kompletnie wraz z nadejściem roku 1945. Dochodzące zewsząd odgłosy wystrzałów artyleryjskich, opowieści o krwiożerczych bolszewikach, a następnie samo zdobycie miasta wybiło ludziom z głowy takie zachcianki jak delektowanie się sernikiem przy kawie…

W restauracji „Vater Jahn” mieściła się pierwsza polska stołówka.

Sytuacja jednak szybko uległa zmianie. Wojna dobiegła końca, a świat powoli powstawał z gruzów wracając do normalności. Coraz liczniejsi Polacy przybywający do Świnoujścia rozpoczęli zajmowanie porzuconych lokali gastronomicznych w centrum miasta. Jednym z pierwszych takich miejsc, gdzie można było coś zjeść była stołówka urządzona w miejscu byłej niemieckiej restauracji Vater Jahn, mieszczącej się w miejscu dzisiejszego Baru Neptun. Podobnie z resztą było ze wspomnianym wcześniej lokalem należącym do Paula Eggebrechta „Blaue Ecke”, która po zmianie szyldu znany był jako knajpa Musiejki i Kiełczewskiego. Pomimo z problemy z zaopatrzeniem – albowiem brakowało wszystkiego, od żywności po alkohol – bardzo szybko jednak pojawiły się kolejne. Według Doktora Plucińskiego w latach 1946-47 w Świnoujściu mieściło się 37 prywatnych lokali gastronomiczny! Najwięcej z nich znajdowało się na Wybrzeżu Władysława IV, bo aż 7 – Pod Kotwicą, Jagiellonka, Pod Marynarzem, Centrala, Bałtyk, Pod Winem i Lwowianka.

Słodkości…

Warto wiedzieć, że w pierwszych latach po wojnie w Świnoujściu kawiarnie były raczej rzadkością. Wówczas, podobnie zresztą jak i dzisiaj, nie mieliśmy wyrobionego zwyczaju chodzenia na kawę, jak to na przykład bywa na Zachodzie.

W miejscu Cafe Nohr powstała najpopularniejsza polska cukiernia- Obywatelska.

Za to jednak cukiernie cieszyły się ogromną popularnością! Cudowny zapach świeżo pieczonych ciast, babeczek i tortów unosił się w powietrzu przyciągając do siebie kolejnych klientów łasych na słodkości- dzieci w szczególności! Jednym z takich miejsc była cukiernia Obywatelska sprzedająca swoje przepyszne produkty była cukiernia mieszcząca się na miejscu dzisiejszego klubu Centrala, jednakże najbardziej popularna była inna cukiernia… Obywatelska, bo tak się nazywała, mieściła się ona na Placu Wolności w miejscu byłej niemieckiej Cafe Nohr, była tak naprawdę typową kawiarnią, w której można było skosztować kawy lub zimnych napojów, a na dodatek w sobotnie wieczory organizowano w niej koncerty i dancingi.


Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Najczęściej czytane

Exit mobile version