Lokalne

Hitchcock pogratulowałby scenariusza. Piast Chociwel – Flota 3-2 (1-2)

Opublikowano

w dniu

Pięć goli, tyle samo strzałów w słupek, nie uznane bramki – to wszystko widzieliśmy w niedzielę w Chociwlu. I jak przystało na horror zabrakło happy endu. A szkoda, bo piłkarsko na pewno Flota była lepsza.

Na brak szczęścia narzekać też nie można, bo gospodarze mieli trzy słupki, w tym dwa wręcz nieprawdopodobne, a my tylko dwa. Co więc zawiodło? Oczywiście skuteczność, szczególnie w drugiej połowie, co od trzech tygodni stało się zmorą naszej drużyny. Tym razem nie udało się zapewnić do przerwy wystarczającej przewagi (choć okazje były), więc ta jednobramkowa przepadła, po golach, które paść nie powinny.

Foto: Piotr Zgraja

Ale po kolei. Pierwszy strzał oddał w 4 minucie Staniszewski, ale Roguski obronił. W 6 minucie z narożnika pola karnego uderzył Wieliczko, ale tym razem na posterunku znalazł się Hnat. W rewanżu sam na sam z Roguskim znalazł się Misztal, lecz bramkarz gospodarzy wybił na róg. Wykonał go Protasewicz, który bezpośrednio z kornera trafił w słupek! W 15 minucie piłka zatrzepotała w siatce Floty, lecz sędzia bramki nie uznał z powodu faulu na Kozłowskim. Natychmiastowa kontra Floty, Skwara zagrał długą piłkę na prawe skrzydło do Staniszewskiego, który podał do będącego na 7. metrze Bątkowskiego i piłka obok bramkarza Piasta wpadła do bramki. W 19 minucie kolejną okazję miał Wieliczko, lecz Hnat znów wyczuł jego intencje. W 22 Szwąder zagrał do Wieliczki, ten głową podał do Kwiatkowskiego, Kozłowski nie zdołał przeszkodzić w oddaniu strzału i gospodarze wyrównali. Cztery minuty po tym w doskonałej pozycji znalazł się Bątkowski lecz trafił w słupek. Chwilę później Misztal idealnie podał Staniszewskiemu, który uderzył z pierwszej piłki, lecz uzyskał jedynie korner. W 32 przed bramką znalazł się Kwiatkowski, lecz strzelił nad poprzeczkę. W 35 i 36 minucie wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Najpierw Wieliczko trafił w wewnętrzną stronę prawego słupka, lecz piłka dziwnym trafem wróciła na boisko, a minutę później identycznie i z tym samym skutkiem uderzył Hyriak! W 37 Roguski wybił nad poprzeczkę piłkę po strzale głową z bliska Staniszewskiego z podania Bątkowskiego. Rzut rożny wykonał Skwara a Rygielski głową zdobył drugiego gola dla Floty. Do przerwy mieliśmy jeszcze złe trafienie Bątkowskiego, strzał Szwądera tuż obok słupka, nie uznaną bramkę Staniszewskiego (spalony) i zwycięstwo Hnata w sytuacji sam na sam.

Foto: Piotr Zgraja

W 55 Roguski obronił strzał Staniszewskiego, minutę później Staniszewski nie doszedł do piłki, która dawałby mu sytuację sam na sam. Dwie minuty po tym Hnat ubiegł Kwiatkowskiego. W 63 Nowak spróbował z daleka, lecz nie trafił w bramkę. Kiedy wydawało się, że trzecia bramka dla Floty jest kwestią czasu, Szwąder wysokim lobem z podania Kaczmarka, tuż zza linii pola karnego wrzucił piłkę za kołnierz Hnatowi. Próby odzyskania prowadzenia już się nie powiodły. Nie udało się ani Nowakowi z 16 metrów, ani Staniszewskiemu w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ani dobijającemu Nowakowi, ani Bątkowskiemu z daleka. Gospodarze mieli za to jeszcze jeden strzał w słupek, skuteczny strzał Kwiatkowskiego ale po gwizdku, a w 85 minucie Protasewicz wybił piłkę spod nóg Wieliczce. W 3 minucie czasu doliczonego nastąpił koszmar. Naciskany z tyłu Protasewicz podał głową do bramkarza, ten jednak podszedł zbyt blisko, nie złapał piłki, tylko ją odbił a ta trafiła prosto pod nogi Hyriaka, który nie mógł z bliska nie trafić do pustej bramki.

Źródło: Waldemar Mroczek, MKS Flota

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Najczęściej czytane

Exit mobile version