WIADOMOŚCI

Rozmowa z Aleksandrem Dmowskim – kandydatem na radnego Świnoujścia

Opublikowano

w dniu

Tydzień temu rozmawialiśmy o tym dlaczego ubiegasz się o miejsce w Radzie Miasta i jaki jest twój program. Może dzisiaj powiesz kilka słów o sobie?

Nie jestem rodowitym świnoujścianinem, ponad 10 lat temu przyjechałem tutaj wraz żoną z dużego miasta. Z miejsca zakochałem się w Świnoujściu i pozostałem. Kupiliśmy w Świnoujściu mieszkanie, tutaj przyszły na świat nasze dzieci, tutaj poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi i zawarliśmy bliskie przyjaźnie.  Moje pochodzenie spoza Świnoujścia uważam za atut, jestem przekonany, że posiadam umiejętność spojrzenia na wiele spraw z innej perspektywy, co może być w samorządzie szczególnie cenne.

Skąd zatem decyzja o przeprowadzce?

Wraz z żoną uznaliśmy, że wielkie miasto nam nie służy. Duże odległości, długi czas dojazdu, hałas, pośpiech… Obydwoje chcieliśmy też zamieszkać nad morzem, bliżej przyrody. I tak, jadąc palcem po mapie, trafiliśmy na wyspy. Przyjechaliśmy obejrzeć Świnoujście i postanowiliśmy, że właśnie tu chcemy mieszkać. Wielu znajomych mówiło, że to zły pomysł porzucać komfort wielkiego miasta, ale my nie żałowaliśmy ani razu.

Świnoujście okazało się być idealnym miejscem do życia?

No, aż tak słodko nie było. (śmiech) Na początek ciężko było znaleźć dobrą pracę – to problem, który zna wielu mieszkańców miasta. Kilka razy okazywało się, że na początku pracodawca obiecywał „złote góry”, a potem była szara rzeczywistość. Ceny wynajmu mieszkań też były (i nadal są) bardzo wysokie. Więc ciężko mówić o łatwym starcie.

Jak oceniasz nasze miasto z perspektywy czasu?

Nie można podważać i nie doceniać wielu pozytywnych zmian, jakie się w Świnoujściu dokonały. Wiele remontów w przestrzeni miejskiej, przebudowa i rozbudowa terenów nadmorskich, obiektów sportowych i kulturalnych, budowa stałego połączenia z, jak to mówią świnoujścianie, „drugą stroną”. Przyznam jednak, że z żalem obserwowałem wycinkę kolejnych setek drzew pod zabetonowane place i tzw. apartamentowce. Można powiedzieć, że Świnoujście zmienia swój charakter z zielonego, choć nieco zaniedbanego. na niemal wielkomiejski, nowoczesny. Pytanie czy kiedyś powiemy temu betonowaniu zieleni „stop”? Nie możemy wciąż myśleć tylko o turystach, czy właścicielach apartamentów, którzy są mieszkańcami miasta tylko przez część sezonu.

Wracając do wcześniejszych czasów, czy masz jakieś doświadczenie w polityce?

Mój ojciec zawsze powtarza, że nazwisko zobowiązuje. (śmiech) On sam rzeczywiście w polityce działał od kiedy pamiętam, był m.in. doradcą ministra czy radnym wojewódzkim, działał w wielu organizacjach społecznych. Polityka zawsze była obecna w domu, ja jednak ograniczałem się do wspierania innych w tej dziedzinie. Teraz chcę swoje doświadczenie i umiejętności wykorzystać na rzecz naszego miasta.

A czy w Świnoujściu podejmowałeś jakieś działania, z których mieszkańcy mogą cię pamiętać?

Staram się działać, a nie opowiadać o działaniu. Wyznaję też zasadę, że najważniejsze jest codzienne sumienne wykonywanie swoich obowiązków oraz wspieranie potrzebujących. Ale mogę wspomnieć, że na zlecenie ratusza organizowałem pokazy lotnicze nad plażą w 2015 roku. Współpracowałem przy organizacji takich imprez jak Dni Twierdzy czy Grechuta Festival. W świnoujskim kinie organizowałem popularne wydarzenia Kino na Szpilkach czy seanse Kino dla Seniora. W okresie pandemii uruchomiliśmy wraz z przyjaciółmi charytatywną akcję „Zakupy dla seniora”, w której dostarczaliśmy potrzebującym zakupy. Niektórych seniorów wspieraliśmy jeszcze długo po pandemii. Szczególnie te ostatnie akcje pozwoliły mi ocenić jak wiele jest do zrobienia dla starszych czy chorych świnoujścian.

I tak wracamy siłą rzeczy do programu wyborczego dla Świnoujścia. Czy nie jest tak, że wszyscy kandydaci powtarzają jakie są potrzeby i obiecują ich realizację, a potem okazuje się, że realizacji nie ma. Dlaczego, twoim zdaniem, tak się dzieje?

Rzeczywiście często kandydaci w okresie kampanii obiecują wiele, a potem, jeśli zostają samorządowcami, nie dotrzymują obietnic. Jednak nie zawsze wynika to z ich złej woli, z tego że chcieli oszukać wyborców. Często okazuje się, że ich dobre pomysły nie mogą być zrealizowane z prozaicznego braku funduszy w budżecie miasta. Dlatego potrzeba jest nie tylko pomysłów, które coś mieszkańcom dadzą, ale także pomysłów skąd wziąć pieniądze. Trzeba rozważnie dysponować budżetem i zarazem intensywnie poszukiwać sposobów na powiększenie budżetu. Wtedy można dotrzymywać obietnic.

Wybory już za dwa tygodnie. Jak oceniasz obecną kampanię?

Mając w pamięci tę sprzed pięciu lat, muszę przyznać, że jestem mocno zaskoczony. Niestety, raczej negatywnie. W wyborach samorządowych, w mieście, gdzie bardzo wiele osób się zna osobiście, wydaje się, że kampania powinna mieć charakter informacyjny – wystarczy poinformować wyborców, że kandyduje ta czy inna osoba i niech sami dokonają wyboru. To raczej poszczególne nazwiska wspierają określoną listę wyborczą. W mniejszym stopniu głosuje się na ugrupowania czy partie. Tymczasem mamy zalew banerów. Z każdego płotu, ściany bloku, czy (co już jest raczej niesmaczne) śmietnika, spoglądają na nas głównie twarze trojga kandydatów na prezydenta. A banerów wciąż przybywa. Czy naprawdę sukces wyborczy jest wprost uzależniony od łącznej powierzchni rozwieszonych banerów?

Wspomniałeś o kandydatach na prezydenta. Dlaczego PiS nie wystawił kandydata?

Jak już rozmawialiśmy poprzednio, świnoujska struktura PiS jest w tej chwili w dużym przeorganizowaniu. Wszystko to ma doprowadzić w konsekwencji do odświeżenia, umocnienia pozytywnego wizerunku tego ugrupowania w naszym mieście. W obecnej sytuacji wysuwanie kandydata na prezydenta mija się z celem, ale za pięć lat z pewnością taki kandydat się pojawi.

To na koniec trudne pytanie: jak byś zachęcał osoby, które w ogóle nie są przekonane do głosowania w wyborach, do tego aby zmieniły zdanie?

Czy jak jesteśmy w rodzinnym gronie i podejmowane są decyzje odnośnie wspólnych spraw to zabierzemy głos, wypowiemy swoje zdanie czy raczej wycofamy się do drugiego pokoju i włączymy telewizor? Nasze miasto to taka duża rodzina. Nie możemy wszyscy spotykać się przy każdej decyzji, ale każdy z nas może wybrać osobę, która przy tych decyzjach będzie nas reprezentować. Oczywiście, musimy zaufać, najlepiej komuś kogo znamy. Ale nie wychodźmy do drugiego pokoju.

Jeżeli ktoś z Czytelników chciałby zadać mi jakieś pytania, to jestem dostępny dla każdego: aleksander.dmowski@int.pl, tel. 736 335 758, www.pis.net.pl

Artykuł sponsorowany | Materiał KWW Prawo i Sprawiedliwość

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Najczęściej czytane

Exit mobile version