Lokalne

W walkę z komarami musimy włączyć się wszyscy

Opublikowano

w dniu

– Pojawienie się plagowych ilości komarów zarówno w Świnoujściu, Międzyzdrojach po niemieckiej części wyspy Uznam i prawie w całym kraju spowodowane jest tegoroczną pogodą, na którą miasto nie ma wpływu. Częste opady deszczu, w wyniku których dochodzi do zawilgocenia gleby, a tym samym tworzenia się miejsc rozrodu komarów, jak również temperatura wahająca się w granicach 20-25°C, to idealne warunki do rozwoju tych dokuczliwych owadów. Zdajemy sobie sprawę, że ich obecność to duży problem i jednocześnie zapewniamy, że Miasto robi wszystko, co możliwe, aby ograniczyć ich ilość – informuje magistrat w specjalnym komunikacie.

Samica komara składa jaja w wilgotnych miejscach, tj. nie tylko w stałych akwenach czy na podmokłych terenach, ale również w oczkach wodnych, rowach melioracyjnych czy rynnach. Cykl rozwojowy komarów trwa ok. 10-14 dni. Owady dojrzałe żyją około 2 – 3 tygodnie. W tym czasie samica składa setki jaj.

Mając więc na uwadze cykl życia komara stwierdza się, że ciągłe opady deszczu zwiększają liczbę miejsc wylęgu komarów oraz ich powierzchnię, a tym samym przyczyniają się do wzmożonego i ciągłego ich wylęgu.

Najskuteczniejsza walka z komarami, polega na likwidacji ich stadium wodnego. Do tego celu używa się preparatu biologicznego (larwicydu), który działa wyłącznie na larwy komarów, niszcząc je. Metoda ta jest obojętna dla środowiska naturalnego a jej zastosowanie gwarantuje efektywne zwalczanie larw komarów, a tym samym uniemożliwia przekształcenie ich w dojrzałe osobniki. Niestety, nie wszystkie gatunki komarów występujące o tej porze roku, rozmnażają się na terenie naszego miasta lub terenach stanowiących własność gminy.

Z obserwacji wynika, że obecnie komary wylęgają się głównie na podmokłych terenach Lasów Państwowych oraz Wolińskiego Parku Narodowego, gdzie nie możemy prowadzić akcji odkomarzania.

Przeprowadzone w ubiegłych latach badania populacji komarów wykazały, że w lipcu i sierpniu dominującym gatunkiem plagowym (agresywnym w stosunku do człowieka) jest Aedes Vexans, który nie mnoży się na terenie naszego miasta. Przypuszczalnie są to tereny Wolińskiego Parku Narodowego. Do miasta przylatują dojrzałe osobniki, które w ciągu doby pokonują odległości do kilku kilometrów, co znacznie utrudnia trwałe ograniczenie ich ilości.

Walka z dojrzałymi osobnikami polega na odymianiu terenów zurbanizowanych i rekreacyjnych z użyciem środka chemicznego, który w sytuacji braku opadów, utrzymuje skuteczność do 5 dni.

Należy pamiętać, że każdy oprysk chemiczny to poważna ingerencja w środowisko naturalne. W przeciwieństwie do preparatów biologicznych, które działają wyłącznie na komary, preparaty chemiczne są szkodliwe dla wielu pożytecznych, wilgociolubnych gatunków owadów, które często współwystępują w biotopach wodnych i lądowych. Z tego też względu, dopuszcza się użycie preparatów chemicznych wyłącznie w godzinach porannych lub wieczornych, przy odpowiednich warunkach atmosferycznych (bezwietrznie i bez opadów), zgodnie z obowiązującymi standardami. Stosowanie preparatów chemicznych możliwe jest na terenach zurbanizowanych i rekreacyjnych. Obowiązuje całkowity zakaz używania środków chemicznych w obszarze sieci Natura 2000, ujęciach wody pitnej oraz terenach ogrodów działkowych, gdzie mogą ulec skażeniu posadzone tam warzywa i owoce.

 

Miasto nie wszędzie może

Poważną trudność stanowi fakt, że w praktyce Miasto jest w osamotnione w walce z komarami. Ani strona niemiecka, ani Woliński Park Narodowy oraz Lasy Państwowe nie prowadzą akcji odkomarzania. A my, jako Miasto możemy odkomarzać tylko tereny, które do nas należą. Właściciele prywatnych posesji powinni to robić sami. W rzeczywistości jednak, tylko nieliczni odmarzają swoje nieruchomości.

Brak podjęcia jakichkolwiek działań ze strony właścicieli terenów nienależących do Miasta, jak i zakazy stosowania owadobójczych preparatów chemicznych na obszarach chronionych, w obecnych warunkach pogodowych prawie całkowicie uniemożliwiają skuteczne odkomarzanie terenów miejskich.

Zgodnie z opinią naukowców, do których zwrócono się z zapytaniem o wskazanie skutecznego i bezpiecznego sposobu redukcji ilości komarów, jedyną dopuszczalną metodą jest prowadzenie naziemnych oprysków chemicznych z wyłączeniem terenów chronionych i zalesionych. Opryski metodą agrolotniczą z użyciem środków biologicznych na terenie miasta są niemożliwe do realizacji ze względu na brak na rynku substancji, która przenikałby poniżej koron drzew do miejsc bytowania larw zaś opryski agrolotnicze z użyciem środków chemicznych, niszczące osobniki dojrzałe są zakazane z uwagi na bezpośrednie sąsiedztwo Wolińskiego Parku Narodowego oraz terenów chronionych w sieci Natura 2000.

Co możemy zrobić sami

Dla zwiększenia skuteczności walki z komarami, potrzebne jest włączenie się do akcji wszystkich mieszkańców.

W ograniczaniu liczebności populacji komarów ważne jest nie tylko odkomarzanie posesji specjalnymi preparatami, ale także usuwanie źródeł stojącej wody wokół domu i w ogrodzie. Należy pozbyć się wszelkich pojemników, w których może gromadzić się woda, np. beczek, wiader, puszek, butelek, słoików, zabawek (te, które są przydatne, wystarczy odwrócić do góry dnem). Mało kto pewnie zdaje sobie sprawę, że jedna opona, w której znajduje się choćby niewielka ilość wody (na przykład deszczówki), może być miejscem wylęgu nawet
10 tysięcy komarów!

Osobnym tematem są tzw. oczka wodne. Dobrze jest zarybiać je drobnymi rybami, dla których larwy komarów są doskonałym pożywieniem oraz montować urządzenia utrzymujące stałą cyrkulację wody.

Należy pilnować, aby rynny były drożne, porządkować i udrażniać system melioracyjny, przerzedzać, kosić lub usuwać trawy i zarośla rosnące w pobliżu zabudowań, oczek wodnych lub rowów melioracyjnych. Warto pamiętać, że dorosłe osobniki są bardzo wrażliwe na wysychanie, dlatego też takie miejsca stanowią dla nich doskonałe schronienie w ciągu dnia.

Późną jesienią lub wczesną wiosną należy sprawdzić wilgotne pomieszczenia gospodarcze, piwnice, strychy czy domki campingowe i jeśli zimują tam komary, to oczywiście je usunąć.

Zapewniamy, że robimy wszystko, aby tę plagę jak najszybciej zlikwidować.

1 Komentarz

  1. filozof temu

    23 lipca 2017 na 17:36

    zupełnie jak było za poprzedniej ekipy, tez wina małego przyrostu naturalnego obarczano leniwe społeczeństwo, wystarczyło trochę kasy i mamy babybum, w przypadku komarów tylko jeszcze brak stwierdzenia że to niechlujne społeczestwo trzyma stare garki z wodą hodując komary, jeżeli prawdziwy gospodarz widział by ze jest wyjątkowo mokry rok to już w kwietniu rozpocząłby procedurę eksterminacji owadów, teraz kiedy pokasana reka w nocniku, to wina społeczeństwa

  2. JestemzMiasta temu

    22 lipca 2017 na 11:49

    Nie i jeszcze raz nie.
    Nie wiem kto do redakcji przyniósł ten tekst.
    Być może rzecznik Urzędu Miasta , który to urząd z uporem maniaka truje mieszkańców miasta chmurami chemicznymi.
    Jak skuteczna to metoda nie trzeba nikogo przekonywać.
    Komary jak były tak są.
    Wystarczy aby rajcy miejscy przejechali się do takich miejscowości jak : Kędzierzyn Koźle, Puławy, Opole i choćby Poznań.
    Wymienione miasta zorientowały się , że walczą z wiatrakami i poradziły się specjalistów.
    Rozwiązaniem jest JERZYK – mały ptaszek wielkości jaskółki i często mylony z nią.
    Najszybszy ptak Europy.
    Zjada dziennie mniej więcej 2000 komarów.
    Większość życia spędza w locie, ale miejsca lęgowe wybiera dość wysoko. MNiej więcej na wysokości 2 -giego piętra.
    Zainstalowanie więc w świnoujskich parkach budek lęgowych dla jerzyków na wysokości 2 -2,5 metra to nieporozumienia.
    Nie zauważono w nich ani jednej rodziny jeżyków.
    Proszę radnych ze Świnoujścia o wyjazd do w/w miejscowości i zapoznanie się jak wyglądają takie budki dla jerzykow ( kolonia) i gdzie i jak się je montuje.
    W/w miejscowości pozbyły się plagi komarów.
    Proszę to sprawdzić i przestać truć ludzi i pożyteczne owady jak trzemiele i dzikie pszczoły.

    • Anonim temu

      23 lipca 2017 na 11:30

      Jerzyki w mieście są już od dawna specjalnie dla nich w parku instalowano budki ale jak widać i one nie dają rady.

      • JestemzMiasta temu

        24 lipca 2017 na 09:34

        Jerzyków jest niewiele.
        A budki dla nich instalowano w parkach na drzewach na wysokości 2,5 metra.
        One tak nisko nie lęgną się.
        Czy to tak trudno zrozumieć ?
        Tak więc to nie jerzyki „nie dały rady”, ale źle zainstalowane budki „nie dały rady”

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Najczęściej czytane

Exit mobile version