Lokalne

Zimno w powietrzu, gorąco na boisku. Zorza Dobrzany – Flota 1-3 (0-0)

Opublikowano

w dniu

Wygraliśmy w Dobrzanach i dopisaliśmy sobie 3 punkty. Nie wystarczyło to do powrotu na drugie miejsce, ale do wicelidera wciąż tracimy tylko jeden punkt, za to oddech rywali jest w tej chwili nieodczuwalny. Najbliższy zespół za plecami jest już odległy o 7 punktów. To jest najważniejsze. 

Mecz toczony był w chłodzie, przy znaczącym wietrze, ale na szczęście bez opadów. Gospodarze wiedzieli, że w sensie wyszkolenia są słabsi, więc ich szansą była taktyka i ten egzamin zdali. Zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy stanęli przed naprawdę poważnym wyzwaniem i choć to akurat w tej części stracili wszystkie bramki, to brawo i tak biłbym, właśnie za ten okres.

Pierwsza połowa z przewagą Floty, aczkolwiek też solidną obroną Zorzy. Jednak walka o piłkę, umiejętności techniczne, były po stronie Floty. Nie udało się jednak wykazać wyższości w skuteczności, nasi zawodnicy strzelali niecelnie lub zbyt lekko i – jak na zespół z czołówki – zbyt często gubili piłkę. Umieli ją pozyskać, ale wykorzystać tego już nie.

Natomiast druga część przyjęła zupełnie niespodziewany obrót. Kluczowa okazała się 48 minuta. Najpierw Staniszewski zagrał do Nowaka, ten chwilę zakręcił, ale nie był w dobrej sytuacji do strzału, więc podał do wybiegającego Bątkowskiego, który będąc już sam na sam skierował piłkę do bramki. Gospodarze domagali się spalonego, a największy brak opanowania wykazał bramkarz Zorzy Robert Piłat, który popchnął sędziego liniowego, za co otrzymał czerwoną kartkę. Było to tym bardziej nieodpowiedzialne, jako że gospodarze nie mieli rezerwowego bramkarza. W tej sytuacji do bramki wszedł grający na stoperze kapitan Zorzy, znany nam z występów w Błękitnych Stargard, Przemysław Filocha. W tym momencie szanse drużyny dobrzańskiej zredukowały się do mikroułamka, ale chociaż mecz rzeczywiście został przegrany, to jednak zawodnicy bardzo umiejętnie odciągali ciężar gry od swojej szesnastki. Oczywiście nie było możliwe, aby ani razu nie dopuścić rywala w rejon swojej bramki i po trzech próbach w końcu Staniszewski po podaniu Nowaka znalazł się sam na sam z Filochą i okazji nie zaprzepaścił. Tymczasem 4 minuty później po błędach w obronie Floty Donifacy znalazł się w dogodnej pozycji i zdobył kontaktowego gola. Szansę na wyrównanie gospodarze mieli jedną, ale strzał Lisowskiego z wolnego wyłapał Bochen. Wynik meczu, po dośrodkowaniu z rogu Skwary i lekkim skręceniu głową przez Bątkowskiego, ustalił Kozłowski strzałem z 2 metrów.

Źródło: Waldemar Mroczek, MKS FLOTA

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Najczęściej czytane

Exit mobile version