[dropcap]Ś[/dropcap]winoujścianie mają wielkie serca… w przeciwieństwie do MOPR-u. Na łamach portalu opisywaliśmy beznadziejną sytuację pana Eugeniusza. Mieszkańca Świnoujścia, który został odarty z ludzkiej godności i znalazł się na bruku z powodu nieludzkiej biurokracji.
Mężczyzna od 15 lat mieszka w bunkrze na obrzeżach miasta. Niewiele brakowało, aby umarł z głodu. Pomoc nadeszła w porę, niestety nie ze strony instytucji, a zwykłych ludzi.
Wypadek
74-letni Eugeniusz Krawczyk ma odmrożoną dłoń, cierpi na zaćmę i chory kręgosłup. Jeszcze niedawno, pomimo trudnej sytuacji jakoś dawał sobie radę. Po jedzenie jeździł na rowerze, aż do momentu, gdy z powodu swojego stanu zdrowia wpadł pod samochód na ulicy Wolińskiej.
– Jechałem na rowerze i zrobiło mi się słabo. Zdarzało się to wcześniej, jednak zawsze na czas się zatrzymywałem – opowiada Eugeniusz Krawczyk. – Tym razem nie zdążyłem. Od tamtej pory nie mogę już jeździć – dodaje.
Policjanci wykręcali ręce
Do Świnoujścia przyjechał 50 lat temu ze Śląska. Był przykładnym obywatelem. Jak długo pamięta, od zawsze jego hobby była elektronika. Przez lata naprawiał telewizory i radia, pływał na statkach, naprawiał radary. Swoje umiejętności przekazywał kolejnym pokoleniom młodzieży pracując w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Świnoujściu. Żył u ciotki w drewnianym domku na Warszowie. Jak mówi, gdy umarła, okazało się, że nie ma prawa tam mieszkać. Zaproponowano mu, aby zamieszkał w barakach przy ulicy Steyera. Nie chciał, bo jak mówi, ludzie tam mieszkający mieli problemy z alkoholem, prawem i byli niebezpieczni. Pana Eugeniusza eksmitowano w wyjątkowo brutalny sposób.
– Policjanci wykręcali mi ręce. Nie pozwolono mi zabrać dokumentów, nawet zdjęć rodzinnych. Wszystko co miałem – tam zostało – opowiada mężczyzna.
Godzinę po tym jak policja zatrzymała mężczyznę na 48 godzin, dom w którym mieszkał został zniszczony przez buldożer – wraz ze skromnym dobytkiem, dokumentami i pamiątkami rodzinnymi. Dziś w tym miejscu, przy ul. Porębskiego stoi osiedle wybudowane przez Agencję Mienia Wojskowego.
Zamieszkał w betonowym bunkrze w środku lasu. Okoliczni mieszkańcy go znają. Nikomu nie przeszkadza, chociaż niektórym nie podoba się, że znosi drewniane skrzynki. Gdyby nie one, prawdopodobnie zamarzłby na śmierć.
Kazali podpisać dokumenty
Świnoujski MOPR chociaż wie o mężczyźnie mieszkającym w lesie, to nie potrafi skutecznie pomóc człowiekowi. Dyrektor placówki Gabriela Poniedziałek – Petruk zapewniła nas, że do pana Eugeniusza przychodzi streetworker i pracownik socjalny. Jednak nie potrafią mu pomóc, bo odmawia umieszczenia w schronisku dla bezdomnych. Zapewniono, że w piątek ktoś znowu pojedzie do mężczyzny i sprawdzi, czy rzeczywiście potrzebuje jedzenia, opału i opieki medycznej.
Faktycznie, po naszej publikacji mężczyznę odwiedziły dwie osoby z MOPR-u. Zapytali po co robi szum w mediach i podsunęli do podpisania dokumenty.
– Nie wiem co podpisałem. Mówili, że trzeba – mówi staruszek. – Powiedzieli, że nie mają jak mnie zabrać do lekarza, bo nie mają samochodu. Odjechali – dodaje.
Ruszyła machina pomocy
Po naszej publikacji, na Facebooku odezwało się sporo osób chcących podarować jedzenie i odzież. W ciągu kilkunastu minut ludzie zaczęli samodzielnie organizować pomoc. Ktoś rzucił, że potrzebne jest miejsce do przynoszenia darów. Nie trzeba było czekać długo, za tymczasowy magazyn posłużył salon optyczny. Właścicielka mówi, że nawet do głowy by jej nie przyszło, aby w takiej sytuacji być obojętną. Przez dwa dni ludzie przynosili w reklamówkach chleb, kasze, makarony, słoiki z przetworami, zupy instant, butelki wody do picia, mydła, pastę do zębów, ubrania, pościel, ręczniki. Jedna pani podarowała nawet skórzane buty.
„Nie pamiętam kiedy jadłem chleb z margaryną”
Transport darów ruszył w niedzielne popołudnie. Podarowanych rzeczy było tak dużo, że potrzebny był większy samochód. Po drodze dołączyli jeszcze mężczyźni, którzy przywieźli porąbane drewno. Powinno wystarczyć na kilka dni. Gdy pickup zatrzymał się przed bunkrem, pan Eugeniusz, dopiero po chwili nabrał zaufania.
– Skąd to wszystko? Może nie powinienem tego przyjmować, bo ktoś bardziej ode mnie potrzebuje pomocy? – dopytywał staruszek. – Naprawdę to wszystko od ludzi? – Nie wierzę. Jest chleb i margaryna, nie pamiętam kiedy to jadłem. Słodycze ostatni raz kilka lat temu – mówi wyraźnie wzruszony.
Dzięki naszym Czytelnikom, człowiek dostał doraźną pomoc. Jedzenia powinno wystarczyć na kilka najbliższych miesięcy – ma długi termin przydatności do spożycia. Jednak w tej sytuacji potrzebna jest pomoc systemowa. W pierwszej kolejności – opieka medyczna. Człowiek w tym wieku nie może spać w betonowym bunkrze, dlatego potrzebny jest mieszkanie z prądem i ogrzewaniem. Do tego czasu trzeba wysprzątać miejsce w którym bytuje pan Eugeniusz.
– Gdyby był porąbany opał, nie musiałbym trzymać tych wszystkich desek i drewnianych skrzynek. Sam już jestem w takim stanie, że nie dam rady tego wyrzucić – zdrowie już nie pozwala – mówi pan Eugeniusz.
Wszystkim, którzy zareagowali na nasz apel – z serca dziękujemy. Do sprawy pana Eugeniusza będziemy wracać.
Anonim temu
18 lutego 2019 na 19:41
Trzeba naglosnić sprawę wyżej do polsatu do programu „interwencja „Polsat przyjedzie i zrobi porządek z mopsem
nick temu
18 lutego 2019 na 07:14
Tylko żeby teraz go nikt nie okradł z tego co dostał…
Magdalena temu
17 lutego 2019 na 23:52
a co z tym jego odmrorzeniem i zacma? tym tez trzeba sie zajac od kielbasy trzeba skierowanie na operacje zacmy wziac i zapisac dziadzia nawet do prywatnej kliniki gdzie refunduja takie zabiegi np. optegra.com wlasnie czytalam ze w poznaniu sie tym zajmuja a w tym naszym cudownym szpitalu mogliby cis zrobic z jego reka meneli non stop przyjmuja i nad nimi skacza a czlowiek w potrzebie biedny siedzi zamiast damulka z mopru ruszyc dupe i zaprowadzic dziadzia do szpitala woli paznokietki wypilowac w pracy i kawki sie napic zamiast dzialac po co ta instytuja w ogole istnieje….
Mitek Ryszard temu
17 lutego 2019 na 21:48
Serdecznie pozdrawiam włodarzy miasta Świnoujścia którzy okradliście pierw człowieka z mieszkania po śmierci ciotki i godności człowieczeństwa Czlowiek dawał sobie rady do puki mógł a te bydlaki z Urzędu Miata skazali go na pewną śmierć karma zawsze wraca dla dziatka pomoc dom a dla urzedasow miasta bunlier po dziatku
Anonim temu
17 lutego 2019 na 20:28
Ludzie mają duże domy może ktoś by pokazał wielkie Serce I Przygarnol dziadka. Dobro Zawsze Wraca. Cudowne że ludzie z pomocą tak zareagowali.
Viki temu
17 lutego 2019 na 20:26
BIEDNA OPIEKA SPOŁECZNA JAK ZWYKLE O NICZYM NIE MIAŁA ZIELONEGO POJĘCIA .