Pasażerowie promu Bielik IV na długo zapamiętają ten rejs. W środę wieczorem podczas przepływanie z Warszowa na Uznam, nagle na promie zgasło światło, a prom zatrzymał się.
– Typowy blackout. Załoga rzuciła dwie kotwice. Kapitan przez megafon przeprosił za sytuację i poinformował, że musimy czekać na holowniki – mówi pan Bogusław, który znalazł się na pechowym promie.
Promem przeprawiali się piesi, rowerzyści oraz samochody. – Wjechała także karetka na sygnale – opowiada świadek.
Prom utknął na środku toru wodnego Szczecin-Świnoujście. Na pomoc ruszył holownik Uran, który po godzinie odholował Bielika do nabrzeża.
– Nie było zagrożenia dla pasażerów i żeglugi na torze wodnym – mówi Paweł Szynkaruk, dyrektor Żeglugi Świnoujskiej.
Na prom wjechała także karetka jadąca do szpitala z pacjentem cierpiącym na wrzody.
Po około godzinie prom w asyście dobił do nabrzeża.
A konkurencyjny portal wyłączony…
Proszę o usunięcie informacji o stanie zdrowia pacjenta gdyż są one nie zgodne z prawdą.
Szkoda, że nie było mrozu.